Tym razem bez rysunków, tym razem monolog.
Jakiś czas temu wzięłam udział w warsztatach. Były dobrze zorganizowane, poznałam świetnych ludzi, a przede wszystkim zastanowiłam się "No halo, co ja właściwie ze sobą robię...?". Mało, niestety, za mało.
Czas więc wziąć się za siebie, wskoczyć na kolejny poziom wtajemniczenia, odrzucić na bok głupie usprawiedliwienia i nierozwijające rysunki, które w chwili skończenia przestają mi się podobać. Czas chwycić ołówek i mazać, mazać, mazać i mazać.
Taki jest plan, prosty do spełnienia, nic nie stoi na przeszkodzie, wszystko w zasadzie mi sprzyja.
Plan do wykonania.
Plan obejmuje dużo częstsze szkicowanie, prawdopodobnie tematyczne, gromadzenie tych wszystkich szkiców w jednym miejscu i powolna praca nad komiksem. Takim, w którym nie tylko pierwsza strona będzie mi się podobać (jak przy Pascalu).
Trzymajcie za mnie kciuki.
Nieśmiało będę też wrzucać cotygodniowe osiągnięcia. Nastawiam się zatem na więcej konkretnego ołówka niż marnych kredek.
Słuchamy na zakończenie tego wywodu:
♪I wanna talk 2 you - John Cale♪
No to trzymam kciuki za powodzenie ;)
OdpowiedzUsuńJak idzie praca z umówionymi stronami?